O metodzie Al Nur

Nowa metoda, a dokładnie mówiąc jej opracowanie zajęło mi 30 lat. Przez ten cały czas natykałem się na różne metody leczenia, które stosowane były przez  ludy na całym świecie. W mojej metodzie wykorzystałem mądrości Aborygenów z Australii, Pakistanu, Indii, Tajlandii, Indian w USA i krajów arabskich. Doszedłem do zaskakującego wniosku, że te skuteczne metody stosowane przez  ludy pierwotne, a przekazywane z pokolenia na pokolenie, posiadają jedną, dla mnie najważniejszą cechę – są proste. Nie ma tu żadnych filozofii, które spotykamy u nas w Europie, gdzie każda metoda jest tak skomplikowana, że wymaga strasznego przygotowania i to z różnych nawet dziedzin. Po co ?. Każda metoda ma być przede wszystkim  – skuteczna. Kraje z których czerpałem tę wiedzę posiadają jedną wspólną cechę – duże  podobieństwo do siebie. I to mnie ujęło, że zacząłem dodatkowo interesować się różnymi metodami leczenia. Z czasem zacząłem łączyć te metody z moją pracą, bo nastawianie kręgosłupów jest niejednokrotnie bardzo bolesne, toteż zacząłem wykorzystywać tę  ludową wiedzę do zwalczania bólu u pacjentów z deformacją kręgosłupa. Gdy stwierdziłem, że to działa to zacząłem się wgłębiać jeszcze bardziej w tę tematykę i zacząłem spisywać i nagrywać całą tą wiedzę, by nie  zagubić niczego ważnego. Naturalnie, że nie  pokazano mi nigdy wszystkiego, a musiałem jedynie długo terminować, obserwując i próbując zrozumieć każdą metodę osobno. Gdy pytałem o coś, to zawsze na początku kwitowano to miłym uśmiechem i charakterystycznym kiwaniem głowy u Hindusów i Pakistańczyków. Patrz i ucz się – to były ich odpowiedzi. Nauczysz się ile jest ci dane – to słyszałem zawsze. Dopiero po wielu latach, kiedy znano mnie już w tych krajach na tyle, że mnie rozpoznawano i pamiętano o moich umiejętnościach jako chiropraktyka – to zaczęto mi pokazywać pewne rzeczy abym je sam zauważył. Co więcej, pozwalano mi, abym ich metodami, pod ich okiem sam uzdrawiał chorych ludzi. Oczywiście, że początkowo były to „łatwe choroby” a stopniowo coraz bardziej skomplikowane. W zamian, pokazywałem jak się nastawia kręgi szyjne, lędźwiowe i stawy. To dopiero była dla nich uciecha, bo bardzo mało ludzi zajmuje się nastawianiem klasycznym kręgosłupa. Mają naturalnie  i swoje metody,  ale te są tak bolesne, że jak na sobie spróbowałem jednej z metod w Kirgistanie, to nie mogłem ruszać się tydzień, tak mnie strasznie bolały stawy. No cóż, wiedza czasem też boli. Dopiero po wielu latach znajomości z tymi szamanami, dopuszczono mnie do najciekawszych rzeczy, jakimi są : uroki, złe oko, rzucanie klątw i opętania. Ta wiedza jest mi do dzisiaj najpotrzebniejsza. Sam przeczytałem chyba wszystko, co jest na temat depresji, autyzmu i zaburzeń psychicznych w różnych medycznych uczelniach świata i przyznaję, że jedynie najprostsze metody mają największe szanse na sukces. Ładowanie chorych chemicznymi środkami, nie tylko nie leczy ich a jedynie albo spowalnia procesy mózgowe , albo odwrotnie  – przyspiesza, w zależności co się chce osiągnąć. Dla mnie stale nie jest zrozumiałe, jak można wyprowadzać pacjenta z depresji rok, dwa i pięć lub dziesięć lat? Na Bliskim Wschodzie zarabialiśmy bardzo duże pieniądze, ale po wyleczeniu, a nie w trakcie  lub przedtem. Zrozumiałem też, nie na akademiach medycznych do których uczęszczałem, ale na stepie  lub pustyni, że 70% – 80% chorób powstaje w naszym mózgu. I to tu należy szukać przyczyn chorób a nie w naszym ciele. Jak wiele przypadków u moich pacjentów zaczynam od głowy, od systemu nerwowego. Po kilku sesjach pacjent zdrowieje a niekiedy nawet po pierwszej i jest w szoku, jak lepiej się czuje, podczas gdy leczy się na daną chorobę lata. To takie niekiedy proste. Oczywiście, że są też bardzo poważne jednostki z np. rozdwojeniem jaźni. Tutaj wykorzystywana jest wiedza zupełnie niemodna we współczesnym świecie – magia. Jak świat światem, zawsze były uroki i choroby powstałe na tym tle. Zwykła różyczka, do dzisiaj nie jest rozpoznana a mądry lekarz wiedząc  o tym zawsze wysyła pacjenta do szamana lub jak w Polsce do ‚szeptuchy” lub znachora. Jakie jest zdumienie, jak metoda uzdrawiania w formie śmiesznej, bo przy pomocy zaklęć, ognia, wody i chusty – ustępuje. Najzabawniejsze jest to, że coraz więcej ludzi korzysta z tych form leczenia, bo są po prostu skuteczne i nie wymagają żadnych chemicznych środków w postaci tabletek czy też zawiesin. Do łask wraca w Polsce także hipnoza, od której tak stroniliśmy bo bzdurne twierdzenia  o jej szkodliwości, czyniły to że niejeden pacjent wystraszył się jej i nie skorzystał. Dopiero jak sam Papież Franciszek stwierdził, że korzystał z dobrym skutkiem z hipnozy, to się u nas zastanowiono. Kościół zawsze wykorzystywał hipnozę do swoich celów – np. do egzorcyzmów. To jest nic  innego jak hipnoza. Sam ją stosuję od wielu lat u pacjentów z bardzo dobrym skutkiem. Hipnoza daje szybkie rozpoznanie choroby i wskazuje najsłabsze miejsce, które winne być leczone na początku. Ponadto ileż to operacji trzeba było robić z hipnozą, bo pacjent był uczulony na narkozę i nie wchodził w sen. Tak więc nawołuję do rozsądku we wszystkim, co robimy. Ta wiedza jest nawet najważniejsza, bo możemy ją wykorzystać na co dzień, przy różnych dolegliwościach u dzieci i dorosłych. Stosując ją  odpowiednio wcześniej, zapobiegamy nawet załamaniom nerwowym u dzieci i młodzieży. W porę  możemy zapobiec alkoholizmowi, nikotynizmowi i narkotykom. To wiedza to bardzo silny instrument w zapobieganiu i naprawianiu chorób, które niepotrzebnie zawiadują słabymi organizmami.

 

To jedyna najprostsza metoda, jaką opracowałem w oparciu o 48 metod z całego świata, jakie  mi dane było poznać.

 

Prof. dr Anton Kallas