Metoda Al Nur

W obecnym czasie mamy wiele metod uzdrawiania ludzi. Jedne są bardziej skuteczne, inne mniej. Niemniej jednak świat nie ustaje w poszukiwaniach nowych form zwalczania chorób, które rujnują nasze życie i prowadzą do przedwczesnej śmierci. Dzięki badaniom naukowym wprowadza się wiele nowych leków, wraca się także do prastarych metod naszych babek a dzieła Oskara Kolberga wracają znowu do łask ujawniając mądrość ludową. Duży rozkwit mamy  w ziołolecznictwie, gdzie świat wymienia się badaniami i dzieli wiedzą trzymaną dotąd w bibliotekach i kościelnych zakrystiach. Wracamy też do starych metod uzdrawiania, które przedwcześnie  porzucone na korzyść nowych – teraz mają swój renesans. Wiele z nich jest poszerzanych o  współczesną wiedzę i działania ich są dużo skuteczniejsze. Duże możliwości przemieszczania się po naszym globie sprawiają, że osobiście mamy możliwość zetknięcia się ze starymi metodami uzdrawiania tubylczej ludności danego kraju. Są jednak takie rejony na świecie, które bardzo niechętnie witały obcych i nie dawały nawet szansy na zapoznanie się z ich metodami leczenia. Mam tu na myśli kraje arabskie i rejony Indii – Kashmir i Goa. Z dużą nieufnością podchodzą do obcych a nawet nie chcą wpuszczać do swojego kraju turystów, bojąc się ich wpływów i ujawnienia swych tajemnic. Zajęło mi  20 lat badanie arabskich metod uzdrawiania i przyglądaniu się ich skuteczności a kilka lat temu dołączyła do mnie Zyta Owczarczyk, która rozszerzyła badania szczególnie o problematykę chorych dzieci. Wiele z ich metod przejęliśmy, a nawet poszliśmy dalej i połączyliśmy niektóre ich elementy w jedną całość nazywając tę nową metodę Al Nur.

Sama metoda jest niezwykle skuteczna w  określonych schorzeniach ale nie jest panaceum na wszystko. Doskonale oddziałuje na sferę psychiczną u człowieka. Wychodząc z założenia, że 70 % chorób pochodzi „z głowy” to z dużym prawdopodobieństwem możemy stosować tę metodę przy większości dolegliwości. Al Nur traktuje pacjenta holistycznie i doszukuje się przyczyn choroby, a nie koncentruje się na ich objawach. Obecnie współcześni ludzie chcą wszystko rozebrać na czynniki pierwsze analizując każdą metodę pod każdym względem. Może i urok w tym, że nie wszystko poddaje się takiej gruntownej analizie i pozostaje także miejsce na niedopowiedzenie.

 

W tej metodzie jest też coś z magii, czarów i zupełnie inna energia, której nie znajduje się w innych sposobach leczenia. Bazą jest tu głęboka relaksacja zarówno fizyczna jak i psychiczna na której to dopiero można rozpocząć oddziaływanie na chorego pacjenta. Czasami  nieodzowna jest też pomoc samego terapeuty, aby nakierować pacjenta na właściwą drogę relaksacji szczególnie wówczas, gdy ów człowiek nie ma jeszcze praktyki w rozluźnianiu się. Inaczej zupełnie prowadzimy pacjenta w kierunku rozluźnienia psychicznego. Tutaj mamy do wyboru kilka form, które w zależności od typu człowieka mogą być zastosowane. Umysły ścisłe nie lubią wyobrażać sobie barwnych krajobrazów, goniących się po niebie chmur tudzież kaskad huczących wodospadów. Oni lubią konkrety jak np. pojawianie się cyfr, liczb tudzież  konkretnych figur geometrycznych, które doskonale relaksują ich umysły. Po zbalansowaniu relaksacji psychicznej i fizycznej przychodzi dopiero czas na właściwe działanie terapeutyczne. Teraz już pacjent koncentruje się jedynie na swoich odczuciach i może pomagać ale  nie musi w wizualizowaniu narządów, które są przedmiotem naprawczej sesji. Najpierw dostraja terapeuta wibracje swoich rąk do organu chorego. Terapeuta „odkleja” niejako powłoki, które otaczają ciało chorego aby dostać się do wewnętrznych narządów. Chodzi tu o ciała mentalne, duchowe i fizyczne. Odklejanie tych powłok bywa niekiedy bardzo widowiskowe bowiem wszystko uzależnione jest od stopnia relaksu pacjenta. Im głębszy stan jest osiągnięty tym bardziej wyraziste są sygnały na ciele fizycznym pacjenta. W tym momencie niektórzy pacjenci tracą zupełnie poczucie swojego ciała i przestają odczuwać ból, co niesłychanie ułatwia terapeucie pracę gdy w grę wchodzi np. nastawienie kręgosłupa lub korekta odcinka szyjnego tudzież jakiegoś stawu. Wszelkie poczynania na ciele chorego są wówczas bardzo łatwe i nie grożą żadnym ryzykiem powikłań bo pacjent jest tak rozluźniony, że każda manipulacja ze strony terapeuty jest bardzo łatwa i efektywna. Co więcej, daje szansę sprawdzenia co w przypadku innego stanu świadomości nie wchodzi w ogóle w grę z uwagi na występujący przy tym ból. Dopiero teraz terapeuta po zdjęciu wszystkich warstw ochronnych, ma możliwość dostania się do interesujących go narządów wewnętrznych. Dotykanie przez niego określonych obszarów ciała lub organów, przenosi niejako wibrację z jego rąk na pacjenta. Pamiętać należy, że podczas relaksacji psycho-fizycznej pacjent z terapeutą dostroili się do określonej wibracji. Nic trudnego jest zatem wpływać na określony narząd. Trzymając chory narząd, który wibruje inaczej, terapeuta dostraja do swojej wibracji. Proces ten trwa niekiedy kilka lub kilkanaście minut. Z uwagi na chorobę chory narząd jest poniekąd rozwibrowany, rozdygotany i wibruje szerokim pasmem. Działając na niego terapeuta zmniejsza ambitus czyli poziom wychyleń od normy i sprowadza go do należytego poziomu. Po wyrównaniu pola energetyczno-magnetycznego, terapeuta zamyka szczelnie te wszystkie warstwy ciał, które otworzył uprzednio aby dostać się do środka ciała pacjenta. I to jest najważniejsze w całej metodzie Al Nur. Sama metoda jest niezwykle prosta i zdumiewająco pomocna w kontakcie z pacjentami. Stosujemy ją już bardzo wiele lat i wykształciliśmy już także wielu swoich uczniów, którzy dają nam co jakiś czas o swoich wynikach. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że tą metodą  mogliśmy pomóc tak wielkiej ilości ludzi.

Prof. dr Anton Kallas